wtorek, 28 sierpnia 2012

W sam raz na wrzesień :)

Bez zbędnych wstępów, komentarzy, historyjek i anegdotek. To jest torba bez anegdotek bowiem. Konkretna. Analityczna, indukcyjna, całkowita, rzeczywista, naturalna, wymierna.
Od października wybiera się na studia! Chyba wszystko jasne :)


Przesunę to siłą woli!

Sorry, ale coś się nie zgadza! Wyszło mi, że mam 3 łapy!



poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Nie lubię poniedziałków

Ale ten tak!
Tydzień zaczął się od liczby 700 na liczniku.
Ja zaczynam go radosnym "dzień dobry!" wysyłanym w stronę moich Obserwatorek, które przyszły tu z własnej woli ;) (Prooooszę, trzymajmy się tej wersji ;))
Ogromnie mi miło, że jesteście :)

niedziela, 26 sierpnia 2012

Wyznanie

Po prostu.
Bo kto nie?


 To pierwsza torba malowana na czerni, już wiem, że to nie takie proste.


Nie wiem, czy koty przyłączają się do wyznania, czy traktują jeża jako kolejny element zwierzyńca? Oby obeszło się bez fali!

Pozdrawiam :)
Magda

sobota, 25 sierpnia 2012

Zrobiłam sobie prezent

Ukończony kilka dni temu projekt belferski został tak ciepło przyjęty, że, cała w skowronkach, postanowiłam wybrać się na zakupy, żeby wzorem uznanych na polu aranżacji wnętrz Blogerek też móc napisać, że zostałam obdarowana przez Tchibo. Wprawdzie musiałam dołożyć do tego prezentu, bodajże 100% ceny, plus bilet ZKM, ale co tam! Ucieszyłam się, że JĄ jeszcze zastałam, bo pierwsze nasze spotkanie miało miejsce kilka tygodni temu. Co ciekawe, nie ma jej w ogóle w sklepie online. Ogólnie rzecz biorąc - wirtualnie nie istnieje. Za to fizycznie jest już u mnie.
Linijka tnąca do papieru, kuzynka przyprawiającej o dreszcz gilotyny, do papieru nadal.
Ta z Tchibo to taka trójpolówka, bo pole do popisu mamy trojakie: możemy ciąć prosto, krzywo albo niezdecydowanie. Czyli w linii prostej i falistej, dla niezdecydowanych jest opcja perforacji. Przyda mi się do ogłoszeń, które wieszam czasem w gabinecie. Na przykład takich: 

Linijka posiada rozliczne zalety. Po pierwsze: składa się, dzięki czemu można przechowywać ją w dowolnym zakamarku szuflady.



Zaletą kolejną są wspomniane trzy opcje cięcia. Najważniejsze jest jednak dla mnie bezpieczeństwo. Przyznaję otwarcie, że napawają mnie lękiem różne urządzenia tnące, wiercące i dziurawiące, jedynie zwykły nóż akceptuję bez migotania przedsionków. Wspomniana już gilotynka w swej klasycznej formie wywołuje u mnie wizje uciętych palców, a przynajmniej kocich wibrysów (moi Testerzy Jakości są zawsze w pobliżu!).
Zasady BHP linijka realizuje dwa razy:
1. nóż w całości znajduje się w plastikowej obudowie, i dopiero specjalny dzyndzel (foto) uruchamia go podczas cięcia;
2.  wymiana noży (na które przeznaczono schowki w linijce) jest prostsza niż deklinacja rodzajnika.

I taki to mój prezent od Tchibo :)



A skoro o cięciu.
Stałam się posiadaczką....tak! gilotynki! Używam jej spokojnie, ponieważ czasy ostrej świetności ma za sobą. Ten wariant umożliwia przycinanie zdjęć, pocztówek, faktur i starych paragonów w sposób, w jaki traktowano stare fotografie.
Jestem urzeczona!





Urzekającego weekendu :)
Magda


środa, 22 sierpnia 2012

Pierwsze przygotowania do nowego roku szkolnego

Wiadomo, że przygotowania te rozpoczynają nauczyciele. I o tym mowa.
Zanim jednak poczynię przygotowania merytoryczne, coś dla ducha.
Wiadomo nie od dziś, że lepiej się wstaje, gdy budzik ładnie śpiewa, parzy kawę i głaszcze po policzku. Niż gdy wyje jak zepsuty alarm w samochodzie sąsiada, rzecz jasna.
Wiadomo, że nawet szczaw będzie lepiej smakował, gdy wystąpi w interesującym otoczeniu.
Wiadomo, że wypełniona książkami torba staje się lżejsza, gdy oglądają się za nią przechodnie. Taką torbę nosimy z dumą, choćby urywało nam ramię. (Choć i ramię cenimy ogromnie, na równi z dumą i naszą nietuzinkową torbą.)
Chyba nakreśliłam temat.
Jego sedno stanowi torba belferska, która, wiem z doświadczenia, jest dużo cięższa od torby uczniowskiej, i to nie tylko dlatego, że uczniowie mają szafki. Bo belfer szafkę też ma, czasem nawet kilka. Ja mam przepastne biurko, regał, szafkę, a i tak mi ramię urywa. A skoro urywa, torba musi być naprawdę odlotowa! Chodzi o wspomniany aspekt duchowy, ba!
Są trzy. Mam nadzieję, że będą zdobić, krzepić, i - przy okazji - podpowiadać uczniom na korytarzu, kto zacz, a przynajmniej, czego uczy! (...więc czego? hm?)






W roli Testera Jakości - Pyza

niedziela, 19 sierpnia 2012

Nareszcie niedziela!

Okrzyk może dziwny w ustach kogoś, komu dano drugi już miesiąc wakacji. Zapewniam, że uzasadniony w moim przypadku - w tym roku. W wyniku splątań i poplątań różnych wydarzeń i propozycji nie do odrzucenia, składanych mi przez Los, dopiero dziś mogłam cieszyć się niedzielą na plaży. Siatunia numer 1 (pozostanie nim chyba na zawsze) zapozowała w nowej scenografii, ja wystawiłam ramiona, czas już miał zacząć leniwie płynąć, aż nagle..przyszedł cień. I okazało się, że TA plaża jest tak płytka, a położona przy lesie, że dziś się na pewno nie spieczemy. Przyjemność plażowania jednak utrzymała się na wysokim poziomie!
Futrzaste zostały w domu, wszak piasku w kuwecie dość - to mniej więcej przekazały spojrzeniami, na propozycję wspólnego wypadu nad morze.
Po powrocie zastaliśmy je W poszukiwaniu straconego cienia. Bazylia i szałwia wiele go nie dadzą, a już na pewno, jeśli leży się po niewłaściwej stronie doniczki. Żeby się nie kompromitowały nieznajomością podstaw geografii, zrobiłam im zasłonkę, która już wiedziała, na którą stronę rzucać cień ;)
Biedactwa, nawet apetyt odwrotnie proporcjonalny do temperatury. Tu Pyza - Maciejka w tym czasie zażywała kąpieli czoła. Takie małe, rodzinne rytuały.

Udanego tygodnia :)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Kobieta z nożem

Wszyscy lubimy prezenty. Utarło się, że kobiety - kwiaty. Jestem ta utarta, uwielbiam. Ale równie radośnie reaguję na "kwiatki", które nie pachną. Konkret: nowe rolki do kosza zmywarki, które pięknie zastąpiły te stare, sparciałe. Już nie muszę gonić ich po podłodze po każdym wysunięciu kosza :)) Albo elastyczna folia, która dotarła do mnie w ciągu doby od momentu, gdy ją sobie wymyśliłam.
Ale nic nie cieszy kobiety tak, jak ostry nóż ;)
Wiem, że wyważam drzwi otwarte dla milionów, właściwie i ja przechodziłam przez nie dawno temu, używając skalpela chirurgicznego. Tym razem jednak skalpel był poza zasięgiem, i nieco poza wymaganiami nawet. I pojawił się, tak po prostu i jeszcze szybciej niż wspomniana folia, profesjonalny nożyk do wycinania. Na długie i skomplikowane wycinanki, co gwarantują zapasowe ostrza. Pierwsze efekty niebawem :)

Kolejny skarb to różowy pisak, który ułatwia przenoszenie wzorów na tkaninę. Wystarczy odrysować wzór na pergamin, a potem przeprasować go na tkaninę. Wybrany przeze mnie model nie pozostawia śladów po wypraniu!
Pisak wypatrzyłam w pasmanterii gdyńskiej, godnej polecenia każdemu, kto ma lub chciałby mieć coś wspólnego z jakąkolwiek formą, hmm.. "małego i dużego rękodzieła". Odkrywam tam cuda!

Idę się nimi cieszyć :)

sobota, 11 sierpnia 2012

Bez polotu - bez kłopotu

..a tu nie dość, że pojawiła się idea, to jeszcze w głowie kołacze się wspomnienie Czarnej Maciejki, poddającej w wątpliwość jakość nerki marine 2.
W raporcie, jaki otrzymałam od mojej Quality Manager stało, iż testowana saszetka nie leżała jednak zbyt blisko tematu morskiego.
Akcję ratunkową wszczęto. W jej wyniku stanęło na kole, nomen omen, ratunkowym, które okazało się twardym orzechem do zgryzienia.
 Nie chodzi bynajmniej o perfekcyjne krągłości, bo nie ciągnie mnie do przedmiotów pod linijkę (a już na pewno nie do takowych kół!), ale o wnętrze. Po dwóch próbach wiem, że porządne koło ratunkowe nie urodzi się z prostokąta, a materiały elastyczne to strzał w kolano (szyjącego/-j), ponieważ nie sposób tchnąć ducha w koło, które raz po raz się odkształca pod wpływem wtłaczanego w nie ducha (w tym przypadku skrawków otuliny). Płótno skrojone bez linijki oraz zbytniej dbałości o promień i średnicę zmieniło się w pokraczne koło ratunkowe, ponoć jak z Titanica.

Potem odrobina perswazji, i koło zadyndało na nerce. Rezygnuję z testów jakości, ponieważ koło umocowałam na rzep (ze względów praktycznych - dzięki temu i nerka, i koło mogą być czyszczone osobno). A każdy rzep jest wobec Maciejki z góry skazany na niepowodzenie!

CO?? Nie będzie testów jakości??! W takim razie, ja do tego łapy nie przyłożę!

sobota, 4 sierpnia 2012

Sierpień miesiącem nerek

Żeby uniknąć nieporozumień czy wręcz kryminogennych skojarzeń, należy łączyć rzeczownik "nerka" z innym: "saszetka".
Na początku był pakiet książek Schmitta, w którego posiadanie chciałam wejść. Z nerką (saszetką nerką) książki mają tyle wspólnego, że wspomniany organ był ceną za książki. Nie byłabym sobą, gdybym poszła do sklepu, i kupiła pierwszy czy nawet siódmy z brzegu egzemplarz. Zamiast tego zrobiłam mały wywiad, zakończony konkretnymi wnioskami. A potem papierowe wykroje, modele, przymiarki, testy. I coś, co uwielbiam ja, mój portfel mniej: atak na pasmanterię. Wstążki, zameczki, zapięcia, tasiemki, rzemyki, koraliki.
Na dziś po domu plączą mi się więc o trzy nerki więcej niż jeszcze tydzień temu.

Wersja pierwsza: założeniem był sztruks w kolorze, powiedzmy, karmelowym. Styl: lekki glamour. Przyszła posiadaczka nie lubi falbanek, za to koraliki - owszem. Uszlachetniłam nerkę delikatnym zapięciem i osadziłam ją na rypsowych tasiemkach, zamiast grubej, twardej, zupełnie niestosownej w tym miejscu taśmy nośnej.
Wersja druga: styl marynistyczny. Głęboki granat, paseczki, biel i elementy czerwieni. Jest malutka, zgrabniutka, dla drobnej marynarzowej albo Dziewczyny z Albatrosa.

Wersja trzecia... cóż. Miała również pójść w morze. Tymczasem sesja fotograficzna wykazała pewne niedociągnięcia - taki wniosek można w każdym razie wysnuć z zachowania zaprzyjaźnionego Quality Managera. Testy jakości, rozpoczęte kwadrans temu, trwają w najlepsze. Ufam, że z końcem pracy zostanie mi przedstawiony raport i wówczas podejmę decyzję, czy można wodować i ten egzemplarz.





środa, 1 sierpnia 2012

Wróciliśmy z zakupów? To idziemy jeszcze raz!


Jeszcze jedna podpowiedź, gdzie trzymać listę zakupów. 
Przy okazji - doceniany tym bardziej, im cięższa torba - uchwyt na klucze. 
Troczek na tyle długi, by klucz sięgnął do torby, a nie przebywał poza nią. 
 
A ponieważ pora późna, na ostatnie zakupy zabieramy sowę!