niedziela, 21 kwietnia 2013

Nas, geniuszy, jest mało

Na taką tabliczkę-pocztówkę trafiłam.


 Coś Wam powiem..... to jest o moim sąsiedzie! Bron kończy właśnie cztery lata i może wywołać kompleksy u niejednego starszaka. Nie wiem, czy ktoś zna wszystkie dinozaury tak jak on. Co więcej, o każdym gadzie Bronek mógłby Wam coś powiedzieć, i spokojnie poradziłby sobie z ich nakarmieniem.
Gdyby spotkał tyranozaura na swojej drodze...cóż, czego może się bać taki pirat jak Bronek? Świat mórz i oceanów to jego żywioł. Życie na statku i setki walk z potworami morskimi wykształciły w nim niesamowitą odwagę i spryt. Poradzi sobie z każdym, nawet najniebezpieczniejszym stworzeniem.
Ale morskie przygody i opowieści to szaleństwa młodości. Wygląda na to, że Bron zaczyna poważnie myśleć o przyszłości - swojej i naszej planety. Jakiś czas temu doszły mnie słuchy o propozycjach, które mogłyby uratować Ziemię od zagłady. I tak, Bronek rozważa, czy nie zostać odkrywcą i stać się współczesnym Herkulesem i Atlasem jednocześnie. Wszechświat przyciąga, i to nie tylko ze względu na pole magnetyczne. Kto wie, co odkryje w nim czterolatek zza mojej ściany?

W związku z urodzinami chciałam mieć swój mały udział w odkryciach. I przygotowałam Małą Księgę Gwiazdozbiorów, pomocną przy obserwacji nieba podczas wojaży.


Na kartonikach zaznaczyłam najważniejsze gwiazdy wybranych konstelacji. Dziurawiłam kartki, starając się uwzględnić wielkość gwiazd - kartoniki podstawiamy pod światło i mamy Wielkie Wozy i Małe Niedźwiedzice! Po takim wstępie bez trudu znajdziemy te gwiazdozbiory na niebie.
Przy dwóch konstelacjach połączyłam gwiazdy tak, jak przywykliśmy oglądać je w atlasach itp. Resztę roboty zostawiłam dla Bronka.



Przygotowałam też wycinki z legend i podstawowe informacje o tych gwiazdozbiorach. 
Wszystkie karty są spięte tak, że księgę można rozbudowywać. 
(Być może znajdą się w niej kiedyś gwiazdozbiory odkryte  przez Bronka?) 

 

Baaardzo mi było dobrze na sercu przy tym dłubaniu. Wracały noce, które spędzałam pod namiotami, z głową zadartą do góry. Ach, ach.

Przydała się elastyczna folia - uszyłam z niej opakowanie, dzięki któremu Księga może służyć małemu astronomowi dłużej niż jeden sezon.
Przy okazji - polecam "Spacer po niebie", widoczny na zdjęciach. Nie pamiętam, jakim przypadkiem trafiła do mnie ta książka lata temu, ale przepadam za nią.
  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz